List otwarty do Delegatów

Szanowne Koleżanki i Koledzy!

Walny Zjazd zbliża się wielkimi krokami, ale trwa jeszcze kampania wyborcza. Mój program większości z Was zaprezentowałem podczas Walnych Zebrań Delegatów w całej Polsce. Za możliwość uczestnictwa w nich niniejszym bardzo dziękuję. Wiele dokumentów, które w wersji drukowanej chciałbym Wam w najbliższym czasie przesłać, znajdziecie również na mojej stronie www.stachnik2016.pl.

Decydując się na kandydowanie, chciałem, żeby po raz pierwszy w historii PZBS wybrani delegaci mieli realny wybór. Pisałem o tym w liście do prezesów wojewódzkich i wspominałem w moich wystąpieniach. To wybór pomiędzy kontynuacją obecnej polityki (a właściwie jej braku) a świeżym impulsem dla polskiego brydża. Po ponad 25 latach pracy w Zarządzie PZBS kol. Radosława Kiełbasińskiego – nadszedł czas na zmiany. Zmiany, które w opinii mojej i wielu setek brydżystów, z którymi rozmawiałem, są niezbędne dla dobra polskiego brydża. Nie oznacza to oczywiście, że przekreślam wszystko, co zostało zrobione do tej pory; nigdy przecież nie negowałem całkowicie prac przeprowadzonych przez lata. Doceniam również wkład obecnego prezesa na arenie międzynarodowej.

Dzisiaj mój oponent jeździ po kraju i mówi, iż mimo wyciągniętej ręki odrzucam możliwość wzajemnej współpracy. On natomiast chciałby współpracować i godzi się przykładowo na to, aby być wiceprezesem w nowym Zarządzie.

Ponieważ w trakcie moich spotkań z Państwem z braku czasu nie miałem możliwości powiedzieć wszystkiego, zdecydowałem się w tym liście wyjaśnić pewne sprawy, a przede wszystkim zdementować informacje, jakich obecnie udziela kol. Kiełbasiński.

Nieoficjalna propozycja wspólnej pracy w ZG pojawiła się już jakiś czas temu, najpierw pośrednio od kilku osób z otoczenia prezesa, a ostatnio z ust samego prezesa. Od początku mówiłem, że taka sytuacja jest niemożliwa do zaakceptowania. Z kilku istotnych powodów. Układ „nowy prezes – stary prezes w jednym Zarządzie” ma bardzo słabe szanse się sprawdzić. Wiele zmian, które będę chciał wprowadzić, wynika ze złej oceny prac obecnego Zarządu. Czy jest możliwe, żeby starego prezesa nie bolały decyzje zmieniające jego zarządzenia? W jaki sposób osoba nieakceptująca pakietu programowego nowego kandydata będzie chciała i mogła realizować go z pełnym zaangażowaniem? Itd. Poza tym, przez taką próbę współpracy przeszedłem już w innym zarządzie i wiem z doświadczenia, że jest ona wyjątkowo nieefektywna. Skutkuje wyłącznie wewnętrznymi waśniami i sporami,
a nie wydajnym działaniem na rzecz organizacji.

Jest jednak jeszcze inny problem związany z tą koncepcją, utrwalający mój sceptycyzm. Na spotkaniu z kol. Kiełbasińskim usłyszałem, że gdyby On został wiceprezesem, powinien móc wprowadzić do Zarządu kilku swoich ludzi. Czyżby zatem nie chodziło o kompromis,
a o stworzenie opozycji blokującej działania nowego Zarządu? Nie po to zdecydowałem się na kandydowanie, aby tracić energię na wojnę podjazdową ze starym układem. Przecież wiemy, że kol. Kiełbasiński nie widzi potrzeby zmian, co wynika z ogłoszonego sprawozdania, w którym o sprawach trudnych i zaniedbaniach nie ma ani słowa.

Pomimo to byłem i jestem cały czas otwarty na rozmowy. Próbowałem je prowadzić samodzielnie w Szczyrku, a przed Mistrzowską Majówką z pomocą Pawła Jarząbka (redaktora naczelnego „Świata Brydża”) w Warszawie. W tej chwili mam wrażenie, że nasze spotkanie w Warszawie było zamierzoną manipulacją, a nie realnym dążeniem do kompromisu. Miało posłużyć jedynie jako argument, że nie jestem otwarty na współpracę.

Na spotkaniach w całym kraju wielokrotnie podkreślałem, że – w odróżnieniu od działalności krajowej – doceniam zasługi obecnego prezesa na arenie międzynarodowej. Biorąc pod uwagę, że kol. Kiełbasiński jest nadal zainteresowany działaniami na forum europejskim i światowym, zaproponowałem mu oficjalnie formułę współpracy na następujących zasadach:

  • Kol. Kiełbasiński – po 28 latach pracy w Zarządzie, w tym 16 latach jako prezes PZBS, objąłby funkcję Prezesa Honorowego PZBS;
  • Kol. Kiełbasiński objąłby przewodnictwo Komisji Zagranicznej PZBS z jasno określonym budżetem;
  • PZBS udzieliłby kol. Kiełbasińskiemu oficjalnego poparcia jako przedstawicielowi PZBS na arenie międzynarodowej;
  • PZBS poparłby kandydaturę kol. Kiełbasińskiego w głosowaniach przy wyborach do władz WBF i EBL;
  • Kol. Kiełbasiński nadal przewodniczyłby Komitetowi Organizacyjnemu Olimpiady we Wrocławiu oraz otwierałby Olimpiadę jako jej oficjalny gospodarz.

Wydaje mi się, że jest to oferta świadcząca o chęci współpracy. Niestety, moje propozycje okazały się niesatysfakcjonujące. Od niektórych osób związanych z prezesem usłyszałem również niepokojące zdanie: „Czy ja sobie wyobrażam, że Radek jest sam?”

Nie, nie wyobrażam sobie. Podejmując bardzo ważną decyzję w moim życiu, kierowałem się chęcią zmian, a nie próbą zabetonowania tego, co działo się przez ostatnie lata. Tym bardziej że uważam, iż działo się źle. Gdybym miał nadzieję, że z obecną ekipą (albo pod przewodnictwem obecnego prezesa) można cokolwiek zmienić, nie rezygnowałbym z pracy w Zarządzie trzy lata temu. Wiem jednak z doświadczenia, że jest to niemożliwe.

Ocenę tego, czy moje propozycje służyłyby polskiemu brydżowi sportowemu, pozostawiam Państwu.

I na koniec. Jeśli przegram wybory, nie będę kandydował do ZG. Spokojnie wrócę do stołecznego Krakowa, przyjmując Waszą decyzję z pokorą i będę robił to, co do tej pory.

Wierzę jednak głęboko, że na Walnym Zgromadzeniu Delegatów zwycięży chęć do zmian!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s