Cztery dni od 10 do 13 lutego spędziłem w Szczyrku. Czas brydża, rozmów, rozpoczęcia oficjalnej kampanii oraz podziwiania górskich widoków. Zacznę od tego ostatniego – z każdego pokoju w Orlim Gnieździe rozciągał się wspaniały widok na Skrzyczne, 1257 m n.p.m. Jako najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego Skrzyczne należy do Korony Gór Polskich. W mojej Koronie Gór ten szczyt jest już zdobyty, a na wejście zimowe niestety zabrakło czasu.
Widok na Skrzyczne z okien hotelu.
W Szczyrku podczas turnieju GPPP rozpoczęła się oficjalna część mojej kampanii. Na stołach rozłożone były materiały z najważniejszymi punktami mojego programu i zachęcające do udziału w Walnych Wojewódzkich (o których pisałem tutaj w poprzednim wpisie). Na sali gry zawisł również baner promujący mnie jako kandydata na prezesa PZBS. Mina Dyrektora Biura na jego widok – bezcenna.
Udało mi się w trakcie kongresu porozmawiać z wieloma osobami i bardzo dziękuję za udzielone wsparcie. Z ciekawostek – w środę odbyłem dłuższą kurtuazyjną rozmowę z urzędującym prezesem Radosławem Kiełbasińskim, który również w Szczyrku na chwilę się pojawił.
Chciałem napisać kilka słów o walce przy brydżowym stoliku. Na kongresie zagrałem z kilkoma partnerami. Bardzo im dziękuję – Ryszardowi Konopce, Jerzemu Skwarkowi, Andrzejowi Hycnarowi, Maćkowi Rodzajowi i tym, z którymi grałem w indywiduelu. Grało się bardzo przyjemnie – były wzloty i niestety upadki, spektakularnych sukcesów zabrakło… ale tak to w sporcie bywa. Aby mimo wszystko pochwalić się jakimiś rozdaniami, wybrałem dwa sukcesy licytacyjne.
Pierwsze z czwartkowego turnieju na maksy przeciwko późniejszym zwycięzcom – Wojtkowi Strzemeckiemu i Przemysławowi Zawadzie.
Skład 4333, mimo 18 PC, skutecznie zniechęcał mnie do akcji szlemikowej. Tę wstrzemięźliwość Piatnik wynagrodził wynikiem procentowym – za zatrzymanie się w końcówce i wynik +600 otrzymaliśmy 77,78%. Po wiście kierowym w rozgrywce nie zaryzykowałem nawet impasu treflowego, aby nie przegrać kontraktu.
Drugie rozdanie, to początek sobotniego turnieju GPPP.
Moja karta wydawała mi się bardzo dynamiczna, więc nie zdecydowałem się na otwarcie na młodych. Sądziłem, że jeszcze odsprzedam swój skład, a na razie poczekam na rozwój wypadków. Po 1NT ręka sama powędrowało do zalicytowania dłuższych trefli. Dalszy rozwój wypadków przy stole spowodował, że ochota na pokazywanie mojego składu i długości całkowicie mi przeszła – zatrzymaliśmy się w 2 pikach i rozpoczęliśmy turniej od smakowitych 82,63%.
Nad całością beskidzkiego kongresu czuwali Jerzy Skwark i Adrian Bakalarz. Według mnie wszystko wyglądało świetnie, wygląda, że brydżyści przyjeżdżający do Szczyrku też tak uważają, stąd rekordowa frekwencja. Ja ze swojej strony zrobię wszystko, żeby przyjechać za rok.
P.S.
Dla tropicieli spisków – spotkałem również na korytarzu Grzegorza Narkiewicza i zamieniliśmy kilka słów :-).