Cały poniedziałek 14 marca spędzam w stolicy Wielkopolski. Kulminacją dnia jest cotygodniowy Turniej Par w Centrum Kongresowym IOR w Poznaniu – jestem umówiony ze słynnym Smokiem, ale nie wawelskim. Początek turnieju to takie wzajemne rozpoznanie. Przełomowy stół przychodzi na renomowaną parę Olech Bestrzyński – Marek Szukała, gdzie w każdym z trzech rozdań bierzemy minimum 90%. A to przykład jednego z rozdań, w którym za wylicytowanie szlemika otrzymujemy 93,33%:
Przedostatnia runda i moje lekkie popartyjne wejście do licytacji powoduje, że spadamy na trzecie miejsce, ale pudło zostaje obronione. Wizyta w Wielkopolsce rozpoczyna się obiecująco.
Wieczór spędzam w bardzo sympatycznej atmosferze w domu państwa Smoków, czyli wraz z Ewą i Olgierdem Rodziewicz-Bielewiczami.
Wtorek rozpoczyna się bardzo leniwie. Jestem umówiony na spotkanie z prezesem Marianem Wierszyckim, a potem o 16 udział w Walnym. Kurtuazyjna rozmowa momentami zamienia się w pojedynek wyborczy jeden na jeden, ale Marian jest tak miłym rozmówcą, że pojedynek na słowa z nim to przyjemność.
Po obiedzie udaję się na salę obrad i oczekuję na rozpoczęcie zjazdu. Frekwencja jest wysoka – przybyło 45 delegatów oraz zaproszeni goście, m.in. Krzysztof Jassem i Włodzimierz Starkowski. Zapowiadało się, że będzie ciekawie – i tak było. Wydawało mi się, że zebranie potrwa około 4 godzin, ale 6-godzinny maraton jest dla wszystkich sporym zaskoczeniem. Z uwagą wysłuchałem głosów o różnych problemach lokalnych, choć oczywiście największą bolączką jest tu – tak jak i w innych województwach – brak dopływu świeżej krwi do naszej dyscypliny. Jednym z ważnych postulatów zgłoszonych przez zgromadzonych było pilnowanie lokalnego kalendarza, co jest bardzo zgodne z moimi odczuciami. Marian przekonywał mnie na wcześniejszym spotkaniu, że ten punkt mojego programu jest całkowicie zbyteczny, nierealny i niepotrzebny…
Prezesem ponownie zostaje wybrany Marian Wierszycki. Z ciekawostek wyborczych: Michał Zimniewicz w głosowaniu na członka Zarządu otrzymuje 45 głosów na 45 możliwych. Po wyborze władz zebrani oddają mi na chwilę głos, a potem sami zadają pytania. Ostatnim punktem zebrania jest wybór delegatów na Walne w Warszawie. Po oddaniu głosów część delegatów wychodzi, a okazuje się, że potrzebna jest dogrywka, i to dwukrotna.
Wyjeżdżam do Krakowa przed 23, a w stolicy Małopolski melduję się o 3:30.
Dzisiaj udało nam się z żoną wybrać do kina, a przed świętami jeszcze mam bogaty program wyjazdowy: sobota – Olsztyn, niedziela – VIII Charytatywny Turniej „O Uśmiech Patryka” w Skawinie, wtorek – Wrocław, środa – Bydgoszcz. A potem Wielkanoc, a jeszcze później „nieuchronny ciąg dalszy…”.
trzymam kciuki i podziwiam energię
PolubieniePolubienie
Dzięki :-).
PolubieniePolubienie
Kiedy przybyłem na zebranie, nie widziałem Pana Starkowskiego. Był krócej niż godzinę? Bo tyle sam się spóźniłem na zebranie…
PolubieniePolubienie
Tak, odebrał odznaczenie, posiedział chwilę i wyszedł.
PolubieniePolubienie