Jadę do Warszawy. W trasę wyruszam tym razem z Tarnowa. Po drodze prawie obowiązkowy postój na obiad w Białobrzegach. Mimo że wjeżdżam do stolicy w godzinach szczytu, pokonuję centrum bez żadnego problemu – jakże cieszą te nowe rozwiązania komunikacyjne. Podchodzę do Pałacu Prymasowskiego poobserwować trwające rozgrywki Palace Cup.
Przed 18 wyruszam razem z Maćkiem Czajkowskim na Polinezyjską na Mazowieckie Walne. Gdy dojeżdżamy, trwa zebranie Warszawskiego Związku Brydża Sportowego. Nie chcąc przeszkadzać w obradach czekamy na zewnątrz na zakończenie zebrania. Przed budynkiem zebrała się całkiem spora grupa brydżystów i moglibyśmy zrobić mały turniej. Gawędzimy i czekamy.
Około godziny 19:30 rozpoczynamy. Program obrad musi ulec modyfikacji – nie ma na sali aktualnego Prezesa Mazowieckiego Związku Włodka Buze; natomiast z gości jest Rudolf Borusiewicz, Piotr Gawryś (co prawda w pierwszej chwili przedstawiony jako Piotr Gardynik) oraz ja. Zebrało się natomiast quorum potrzebne do przeprowadzenia zmian statutowych, Komisja Mandatowa stwierdza ważność 41 mandatów na 78 delegatów. Dyskusja nad poszczególnymi rozdziałami nowego statutu trwa dość długo, ale to normalne przy takich zmianach. Poprawki do statutu przygotował Maciej Urbaniak, a bardzo rzeczowe uwagi zgłasza z sali Janusz Woźniak. W międzyczasie dociera na salę obrad Włodek Buze i wygłasza krótkie przemówienie, które miało być sprawozdaniem, ale są to raczej luźne refleksje. Wiem, że Włodek jest mocno schorowany i zmęczony, w naszej rozmowie mówię mu, że trzymam za niego kciuki.
Michał Kalita informuje, że przybyło jeszcze 2 delegatów. Rozpoczynają się wybory prezesa Mazowieckiego Związku. Zaciętą walkę o prezesurę stoczyli Maciej Czajkowski i Piotr Dybicz, trzecim kandydatem był Wiesław Andruk. W pierwszej turze głosy rozłożyły się odpowiednio 20, 18 i 4, a w drugiej 22, 19. Mazowsze ma nowego prezesa. Cieszę się, że została nim osoba, z którą planuję bardzo blisko współpracować.
Przewodniczący zebrania udziela mi głosu. Staram się krótko przedstawić główne punkty mojego programu. Mówię także o wielkiej zazdrości, jaką w wielu regionach Polski budzi ich Centrum Sportów Umysłowych na Polinezyjskiej. W wielu województwach chcą próbować starać się o podobne rozwiązanie. Ja ze swojej strony deklaruję publicznie, że chciałbym wspierać rozwój CSU i zamiast szukać innych rozwiązań, właśnie tu – gdy to jest możliwe – przeprowadzać rozgrywki. Do tej pory bowiem ten piękny lokal nie znalazł uznania w oczach Biura PZBS.
Po moim wystąpieniu wszyscy kandydaci wypowiadają się, na kogo chcą głosować w czerwcowych wyborach. Z wszystkich kandydatów tylko Piotr Gawryś opowiada się zdecydowanie po stronie urzędującego prezesa. Pozostałym serdecznie dziękuję za poparcie.
Czekamy na podliczenie głosów, podchodzi do mnie Piotr Gawryś i mówi, że go obraziłem. Jestem mocno zaskoczony i szybko przelatuję w myślach, o co może chodzić. Tym bardziej że pana Piotra darzę dużym szacunkiem. Okazuje się, że chodzi o ostatni wpis na mojej stronie, w którym zasugerowałem, że Piotr Gawryś został zmobilizowany do wystartowania w mazowieckich wyborach przez obecnego prezesa. Panie Piotrze, naprawdę trudno mi uwierzyć, że pan tak sam z siebie…
Z rozmów, które przeprowadziłem z Krzysztofem Jassemem, Marcinem Mazurkiewiczem i Piotrem Gawrysiem, wynika, że mój start został im przedstawiony jako spisek i zamach na długo przygotowywaną karierę międzynarodową prezesa Kiełbasińskiego. Podkreślałem to na wielu walnych, na których byłem obecny, i teraz powtarzam – uważam, że jeżeli tylko Radek Kiełbasiński ma szansę zostać prezesem EBL bądź prezydentem WBF, to ja jestem za. Nie znam tych szans i nie potrafię ich ocenić, ale mocno trzymam kciuki. Z mojej strony deklaruję poparcie tych starań.
Podliczenie głosów trwa, ja kontynuuję rozmowę z panem Piotrem, staram się przedstawić moje stanowisko i wyjaśnić, dlaczego startuję, a także dlaczego uważam, że sukcesy medalowe drużyny to trochę za mało wobec oczekiwań i potrzeb polskiego brydża. Tę naszą rozmowę przerywa głos przedstawicielki Komisji Skrutacyjnej. Piotr Gawryś po usłyszeniu wyników głosowania nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Chciałbym w tym miejscu powiedzieć, że to nie było głosowanie za lub przeciw osobie pana Piotra, to było głosowanie przeciw obecnej polityce prowadzonej przez Zarząd prezesa Kiełabsińskiego. I jeżeli ktoś miałby czuć się źle z tym wynikiem, to powinien to być tylko obecny prezes.
Dziewięciu delegatów wybranych, do wyboru dziesiątego potrzebna jest dogrywka: Michał Kalita i Tadeusz Luzak otrzymują po 16 głosów w walce o ostatni 10 mandat delegata. Tadek Luzak w powtórnym głosowaniu wygrywa jednym głosem.
Kwadrans po północy kończy się zebranie na Mazowszu.
…
W Warszawie zostaję jeszcze do piątku. W czwartek gram w turnieju Pro-Am Palace Cup z Jeremim Stępińskim. Grało się wspaniale – jeszcze cztery rozdania do końca walczyliśmy o pudło, ale dwa „jaja” (a w tym 16-rozdaniowym turnieju były bardzo kosztowne) na koniec spychają nas na 9. miejsce.
Ostatni stół gramy na Ilonę „Jowitę” Bobko i Krzysztofa Martensa. W pierwszym rozdaniu z ręką K J742 KQ53 AK109 otwieram celnie 1 NT i Jeremi, mając 6 pików AQJ654, wrzuca końcówkę. Za realizację kontraktu 4 piki otrzymujemy 72,73%. Niestety, w następnym rozdaniu Ilona skarciła moje hasanie w licytacji kontrą – i za -300 dostajemy marne 9,09%. Tym samym stolik został przegrany, a my spadamy w tym momencie z 6. na 9. miejsce.